This is an automated archive made by the Lemmit Bot.

The original was posted on /r/polska by /u/met3amorphosis on 2025-01-27 19:52:37+00:00.


Jak w tytule. Wraz z siostrą mieszkam w pokoju, z którego nie ma żadnego okna na dwór. Zamiast tego, w pomieszczeniu znajduje się, nazwijmy to, imitująca okno dziura w ścianie z widokiem na salon (w którym śpią moi rodzice) oraz przeszklona do połowy ścianka działowa, która wydziela korytarz łączący salon z łazienką i moim pokojem.

Budynek, w którym mieszkanie się znajduje, graniczy z ulicą od strony wschodniej, zaś od zachodniej z podwórkiem, a następnie ścieżką rowerową i jeziorem. W związku z tym, że jezioro znajduje się znacznie niżej niż ulica, sam budynek zdaje się być oparty o wzniesienie, a lokal był pierwotnie piwnicą, okna z mieszkania mogą wychodzić jedynie na stronę zachodnią, co możliwe jest z kuchni oraz właśnie salonu. Zakładam, że to, co zrobiono stawiając ścianki działowe, miało umożliwić dopływ świata dziennego.

Oczywiście tym, co boli mnie najbardziej jest zerowy brak prywatności, z którym nie mogę nic zrobić, tym bardziej, że rodzice pracują w stałych godzinach (tata prawie każde popołudnie spędza w domu, podobnie mama). Nawet w tej chwili, gdy chilluję przed laptopem w pokoju, widzi mnie siostra leżąca na łóżku, matka kręcąca się w salonie i ojciec idący do łazienki. Słyszę każdą rozmowę rodziców i odwrotnie, dlatego nigdy nie rozmawiam przez telefon oraz nie zapraszam do siebie znajomych. Przez to, że rodzice każdą wolną chwilę spędzają na oglądaniu telewizji, każdego popołudnia słucham jej bez przerwy od 15 do 22, podobnie zresztą z radiem i stacją RMF FM, którą znienawidziłem (z czego jestem dumny lmao). Nawet jeśli chcę odpocząć, wyspać się w weekend, posiedzieć w ciszy lub po prostu pobyć samemu, z reguły nie mam takiej możliwości.

Wiem, że zapewne ktoś z was, tak jak moi rodzice swego czasu, zarzuci mi niewdzięczność. Nigdy nie przestałem doceniać tego, że mimo ciężkich okoliczności, udało im się zbudować życie komfortowe na tyle, na ile jest to obecnie możliwe. Nie sprawia to jednak, że brak prywatności przestaje mi przeszkadzać. Wraz z wiekiem coraz bardziej puszczają mi nerwy tym bardziej, że najlepsze co czeka mnie w najbliższej perspektywie, to kilka lat pomieszkiwania z obcymi ludźmi w akademiku. Na etapie szkoły podstawowej zacząłem rozwijać tak silne przywiązanie do własnej prywatności, że całkowicie przestałem rozmawiać z rodzicami i siostrą. Zależało mi na tym, aby poczuć, że mam jakąś część mnie tylko i wyłącznie dla siebie, i bez względu na to jak to brzmi, nie umiem tej bariery przełamać. Na co dzień, oczywiście z wyjątkami, nawet o tym nie myślę i akceptuję sytuację taką jaką jest, ale od czasu do czasu po prostu jest mi przykro.