Żyj w zgodzie ze swoimi ideami.
Brak pieniędzy i alkohol niszczą. Proste.
To lepsze.
W sugestii, że wystarczy nie mieć konta w banku, by windykator nie mógł ściągnąć od Ciebie pieniędzy.
Ale ja jestem spokojny i piszę poważnie. :)
Jeśli patrząc konsekwentnie, to aktywność na szmerze również jest stratą czasu i energii.
Dziwne to
Braun politycznie jest dobrze rozkminiony. Jego kontrowersyjne wystąpienia sprawiają, że staje się coraz bardziej popularny, coraz bardziej bogaty i coraz bardziej wpływowy.
Tym bardziej, jak zgodnie krytykują je różne media i politycy - często znienawidzone przez miliony Polaków.
Może i nie broni, ale Ty aktywnie zniechęcasz.
Dlaczego? Jaki jest tego cel? Czy widzisz coś złego w tym, żeby na radarze były wydarzenia z kolejnej miejscowości w Polsce? Czy to coś złego?
Z kolei ja poznałem wiele osób, które dowiedziały się i (mniej lub bardziej) zaangażowały się w ruch anarchistyczny (lub jego pojedyncze aktywności), o dostały ulotkę lub gazetkę.
Możemy się przerzucać anegdotkami. Twoje zniechęcają do opuszczenia bigtechów, moje najpewniej będą zachęcać.
Ale to jest wzajemnie zależne: to znaczy im więcej osób i grup będzie traktowało radar poważnie, tym więcej osób będzie właśnie tam sprawdzało, co się dzieje.
No to niech zamkną ulice dla transportu prywatnego. W Warszawie jest bardzo dobrze działająca komunikacja zbiorowa.
“No jak nie masz konta w banku to wypłatę musisz brać do ręki więc średnio ściągną.” - to bzdury. Niestety.
Czy brak popularności danej idei, strony, grupy czy osoby ma sprawić, że nie będziemy popierać wyzej wymienionych?
Na szczescie w Polsce powoli kolejne ekipy z różnych miast zakładają konta.
Widzę duży postęp w porównaniu do tego co było 4 lata temu.
Skąd masz informację, że “nikt prawie tam nie wchodzi”?
Moim zdaniem wymyślasz i plrciees bzdury powiązane z tym, co Ci się wydaje, albo z Twoją bańką.
To nieprawda.
Jeśli masz jakieś dochody, to ściągną czy to z rozliczenia podatkowego, czy z wypłaty.
Ostatecznie, pomimo nachalnego przymuszania/zachęcania do instalacji tej aplikacji, nie było to obowiązkowe.
Wkradło się kilka chochlików: A) “niż pochylić się nad”, B) “informacje o tym, z jakie ryzyko one niosą.”, C) “Z wolnością do do życia offline”,
" ten bardziej kulturalny zacznie argumentować, dlaczego ON wspomaga się nowinką techniczną, robiąc zakupy czy gotując wodę na herbatę" - no właśnie: wiele tych nowinek służy temu, byśmy mogli żyć szybciej (jeszcze szybciej). Uważam jednak, że nie zyskujemy na tym zaoszczędzeniu czasu, a wręcz przeciwnie. Kiedyś słyszałem o tym, jak kraje globalnej północy chcieli wybudować studnie w jakiejś wsi w kontynencie afrykańskim, bo mieszkańcy musieli chodzić ponad godzinę po wodę. Jednak mieszkańcy nie chcieli tej studni. Woleli wciąż chodzić po wodę, bo to była dla nich okazja fdo tego, by porozmawiać, by żyć spokojniej itd. Nie znam szczegółów i nie weryfikowałem tego, ale chodzi mi o to, że wg mnie często dłuższy czas robienia czegoś jest dobry, bo pozwala odetchnąć, odpocząć, usiąść, budować relacje itd.
“Wiele osób, firm czy instytucji albo ogranicza swoją aktywność do popularnych socialmediów, albo udziela się głównie tam – i dotyczy to także ludzi czy organizacji jawnie bigtechom niechętnych.” - to jest dobre. Często narzekamy, ale nic z tym nie robimy. A narzekanie niczego nie zmienia.
Bardzo dobry artykuł. Daje do myślenia.
Ja raz w roku robię sobie “miesiąc bez czego”. W tym roku wybrałem miesiąc bez telefonu.
Może chcesz dołączyć?
No i nagadałeś się, a społeczność zrobiłeś???
Czy nie uważasz, że windykator po prostu zobliguje pracobiorcę/ZUS, żeby część wypłaty/renty wysłał najpierw na jego konto?